niedziela, 26 stycznia 2014

służba zdrowia

Widocznie Śląsk rządzi się swoimi prawami, bowiem to co piszesz jest niezgodne z wymaganiami jakie narzucił NFZ, bo tam wyraźnie napisano, że lekarz nie ma prawa wystawić recepty bez kontaktu z pacjentem i nawet jedna z zarządzających tym funduszem (obecnie zwolniona) w wywiadzie mówiła, że to absurd jest ,że lekarze wystawiają recepty bez badania pacjenta. U mnie w przychodniu był czas, że mogłem zgłosić się na recepcję i tam poprosić o wystawienie recepty na lekarstwa na astmę. Pielęgniarka wyciągała moją dokumentacje dołączała mój wniosek i na drugi dzień mogłem przyjść na recepcję odebrać receptę. Niestety ci z NFZ zagrozili karami przychodni i sytuacja zmieniła się. Przed wdrożeniem tego zarządzenia można było przyjść do przychodni w godzinach jej pracy i numerek do lekarza zazwyczaj się otrzymywało , można też było telefonicznie sobie zamówić wizytę jeżeli sprawa nie była pilna i tak robiłem wtedy gdy co jakiś czas lekarz prowadzący wydając receptę zażądał widzenia się ze mną. Po wdrożeniu zarządzenia NFZ kolejki po numerki do lekarzy z dnia na dzień dramatycznie wzrosły .W krotce zrezygnowano z telefonicznego umawiania wizyt i obecnie jest tak jak opisałem. Szykowałem się do napisania, że obecny system centralnie zarządzanej opieki zdrowotnej działa identycznie jak systemy gospodarcze realnego socjalizmu znanego nam z PRL, ale mnie ubiegłeś. Jasnym jest, że ten system nie ma prawa dobrze działać , nie mówiąc już o tym, że można go zrobić przyjaznym dla pacjenta i działającym w jego interesie. Dla mnie jedynie system w którym pieniądze na leczenie są związane z pacjentem ma prawo działać skutecznie w jego interesie. Czyli mówiąc prościej pacjent powinien za pieniądze potrącane mu na zdrowie uzyskiwać ubezpieczenie opiewające na określoną kwotę (coś tak jak ubezpieczenie samochodu) z którego może płacić za leczenie i lekarstwa. Ubezpieczyciel powinien określić do jakiej kwoty są zwracane koszty (wizyta u lekarza, szpital , leki itd), co uchroni pacjenta od wyciągnięcia mu szybko pieniędzy z ubezpieczenia i zapewni lepsze zarządzanie tymi pieniędzmi. Pacjent oczywiście musi mieć prawo do wybrania droższej usługi, ale musi być świadomy, że musi dopłacić z własnej kieszeni różnicę w cenie. Dla usługodawcy będzie bez znaczenia czy płaci się z ubezpieczenia czy inaczej. Przy takim systemie pacjent może leczyć się gdzie chce i u kogo chce i jak chce, co dobrze wpłynie na rynek i szybko wyłoni lepszych usługodawców. Ponieważ pieniądze z ubezpieczenia mogą się wyczerpać , lub takiego ubezpieczenia z powodu nie opłacenia składki, może nie być ,musi być jeszcze ubezpieczenie działające w przypadku zagrożenia życia, by szpital czy inny ratujący nie zastanawiał się, czy uzyska zwrot kosztów ratując osobę, co do której nie wie, czy jest ubezpieczona (lub ma odpowiednią kwotę na koncie). Na takie ubezpieczenie też musi być pobierana składka i to ubezpieczenie nie było by przypisane do pacjenta. Te ubezpieczenia były by obowiązkowe i każdy zarabiający musiałby na nie odprowadzać składkę (czyli tak jak obecnie składka na zdrowie) Oczywiście każdy obywatel mógłby zawrzeć z dowolnym ubezpieczycielem prywatna umowę dotyczącą leczenia. Ludzie szybko by się zorientowali, że trzeba szanować pieniądze z ubezpieczenia bo nie jest to worek bez dna i mieli by świadomość, że są to ich pieniądze. Skoro to ich pieniądze to w przypadku śmierci podlegały by takim samym prawom spadkowym jak te na kontach i w testamencie można by określić komu chcemy te pieniądze przekazać. (wielkość ubezpieczenia jest związana ze składką jak została uiszczona , a więc ta składka powiększyła by te wpłaconą przez obdarowanego (oczywiście pomniejszona o koszty spadku).